Bolesna porażka
Autor relacji: Mateusz St
Porażką zakończyło się nasze spotkanie z drużyną KS Zaczernie. Na własnym boisku ulegliśmy rywalowi aż 1-4. Nie tak na pewno wyobrażaliśmy sobie to spotkanie. Już niemal tradycyjnie rozpoczęliśmy pojedynek bardzo nerwowo. Brakowało dokładnych podań i utrzymania się przy piłce. Zbyt łatwo oddawaliśmy inicjatywę rywalowi, który dosyć łatwo przedostawał się pod nasze pole karne. Paradoksalnie, bramkę straciliśmy po akcji, która nie zapowiadała się zbyt groźnie. Zbyt krótkie wybicie naszego kapitana trafiło pod nogi gracza z Zaczernia, który oddał strzał sprzed pola karnego. Piłka odbiła się jeszcze rykoszetem po nodze M. Stawarza i niestety wpadła do bramki. Goście atakowali naprawdę groźnie, ale my nieco uspokoiliśmy grę. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, ale brakowało nam zimnej krwi. W najlepszej znalazł się chyba A. Magnuszewski, ale w trudnej sytuacji nieczysto uderzył piłkę. Goście bliscy byli podwyższenia wyniku, ale świetnie interweniował nasz bramkarz.
Druga połowa przyniosła poprawę naszej gry, ale Zaczernie szybko wybiło nam z głowy myśli o dobrym wyniku. Niepilnowany napastnik gości nie miał problemu z wykończeniem dośrodkowania z rzutu rożnego. Mocny strzał głową i było 0-2. Nasze ataki rozbijały się przed polem karnym rywali, ale trzeba przyznać, że i my potrafiliśmy zagrozić przeciwnikom. Niestety nasze wysiłki okazywały się nie przynosić rezultatu. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, ale co z tego, skoro rywal nie miał kłopotu z dyktowaniem gry. Gdy wydawało się, że możemy w tym meczu jeszcze powalczyć, szybką kontrę wyprowadzili gracze Zaczernia, a jeden z ich napastników wykończył dokładne, płaskie podanie wzdłuż bramki. Nie można odmówić nam chęci i starań, ale było to za mało. Próbowaliśmy się jeszcze poderwać i w 82 minucie zdobyliśmy bramkę. M. Wiater zagrał ostrą piłkę w pole karne, a obrońca gości niefortunnie wpakował ją do bramki. Postawiliśmy więc wszystko na jedną kartę, co zemściło się w nas jeszcze w doliczonym czasie gry. Ostateczny wynik to 1-4 i chyba można przyznać, że był wyższy, niż wskazywałaby na to nasza dyspozycja. W piłce nożnej liczą się jednak bramki, a tu statystyka była brutalna. Za tydzień ostatni, bardzo ważny mecz z Mogielnicą.
Komentarze